W Janowie od polityki nie da się uciec. Czasami mam wrażenie, że to niewielkie miasto przerasta w gęstości politycznego zaludnienia nawet okolice ulicy Wiejskiej. Tej w Warszawie. To socjologiczny fenomen. Ciągną do nas politycy od prawej do lewej strony. Najgorzej wychodzi na tym lokalna władza, zmuszana do popierania, lawirowania i uśmiechania się do wszystkich szukających wyborczego poparcia. Tak było przez te wszystkie lata, kiedy ze współczuciem musieliśmy oglądać slalom, który nasz burmistrz i jego ludzie musieli wykonywać pomiędzy Korwinem-Mikke, PiS-em, PSL-em, Samoobroną, PO i SLD. Na szczęście dla nich, zwolennicy Twojego Ruchu Palikota na razie nie objawiają w okolicy szczególnej aktywności. Tego nasza władza mogłaby już nie wytrzymać. Tym bardziej, że im bliżej wyborów samorządowych, tym bardziej trzeba będzie zacząć się identyfikować z jakąś konkretną partią. Może z PiS-em?
Kto był w ubiegłym tygodniu na spotkaniu z kandydatem PiS do Europarlamentu, profesorem Mirosławem Piotrowskim powinien mieć jasność. Prawo i Sprawiedliwość jest w Janowie głęboko podzielone. Jeszcze niedawno profesor przyciągał wszystkich miejscowych działaczy tej partii, ale odkąd okazało się, że lubelską „jedynką” w europejskich wyborach jest inny profesor, to sytuacja zmieniła się diametralnie. Podczas mszy w kościelnych ławach nie zasiedli jak zwykle czołowi aktywiści PiS-u z radnym wojewódzkim Janem Franią i wiceburmistrzem Czesławem Krzysztoniem na czele. Za to przy stole prezydialnym znalazł się Sławomir Dworak, były i jedyny jak dotąd kontrkandydat Krzysztofa Kołtysia na stanowisko burmistrza. Że też się nie bał? Za taki numer kiedyś człowieka ścinali lub truli, ale Dworakowi okazano litość i siedzi sobie spokojnie na końcu urzędowego korytarza w małej klitce i pilnuje strategicznych tajemnic gminy. Pewnie do czasu, bo jednoznaczne poparcie profesora Piotrowskiego dla Dworaka i odwrotnie wielu kłuje w oczy. Co ciekawe, Kościół jakoś do Piotrowskiego nie nabrał nagle obrzydzenia. Za to wewnętrzny podział PiS-u jest trudny do zrozumienia dla jego szeregowych członków. Rozgrywka jest tym ciekawsza, że obecna na spotkaniu z Piotrowskim reprezentacja „pozaurzędowej” frakcji janowskiego PiS-u ma podobno poparcie samego wiceprzewodniczącego partii Antoniego Macierewicza. A to w niedalekiej przyszłości, może oznaczać kłopoty w ustalaniu list do wyborów samorządowych. Pewnie dlatego Krzysztof Kołtyś nadal stara się być „burmistrzem wszystkich janowiaków” i nie określa zbyt oficjalnie swoich aktualnych sympatii politycznych. Tylko, że jednoczesne narażanie się PSL-owi (czyt. marszałek Hetman), PO (wojewoda Wilk), wyborcom z PiS-u i wszystkim, którzy chcą wiedzieć z kim w końcu mają do czynienia, nie wróży najlepiej.
Na tym prawicowym tle, znacznie lepiej wyglądają notowania innego, również dobrze znanego w Janowie kandydata do Europarlamentu. Jacek Czerniak z SLD, częsty gość w naszym mieście, zajmuje trzecie miejsce w wyborczym rankingu poparcia w województwie lubelskim. Gratulacje! Tym bardziej, że swojej kampanii jeszcze naprawdę nie rozpoczął. Szanse kandydatów z PSL-u trudno na razie oceniać. Podobnie jak Michała Kamińskiego z PO (jeszcze niedawno PiS), ponieważ jego nieliczne plakaty na słupach ogłoszeniowych mają niewielką siłę przekonywania. Zresztą kampania ta jest nadzwyczaj słaba i niemerytoryczna. A wojna plakatowa na żenująco niskim poziomie. Takie dmuchawce, latawce, wiatr…
zn
Fot. Biedne oblicze kampanii europejskiej