Nie zmieniłem zdania…
– rozmowa z byłym redaktorem naczelnym „Ziemi Janowskiej”, Zbigniewem J. Nita przeprowadzona dnia 4.11. 2007 r.
(Luźne fragmenty rozmowy przeprowadzonej na potrzeby opracowania naukowego dotyczącego prasy lokalnej w Janowie Lubelskim. Tekst pierwotny autoryzowany, skrócony w niniejszej wersji. Po wprowadzonych korektach wykorzystany w całości w jednym z rozdziałów ww. pracy.)
1. Jakie były okoliczności powstania gazety, pt.: „Ziemia Janowska”?
Pomysł w ogóle wydawania gazety, tkwił we mnie od początku kiedy znalazłem się w Janowie. (…) Nie miałem możliwości ani nikt nie miał, wydawania całkiem niezależnej gazety, która byłaby gazetą prywatną, dlatego też trzeba było niestety znaleźć wydawcę, kogoś kto by tę gazetę finansował. Powiem szczerze, że od początku miałem poważne wątpliwości, a dzisiaj mam pewność, że jakakolwiek gazeta samorządowa nie jest rozwiązaniem. Każda gazeta samorządowa ma pewne ograniczenia ze względu na wydawcę. Natomiast niezależność pracy jest tutaj podstawą. Od początku miałem wątpliwości czy uda się pogodzić pewne rzeczy związane z niezależnością gazety, a z drugiej z zależnością od wydawcy. No przyznam, że różnie to bywało, czasami lepiej czasami gorzej. Gdybym oceniał dzisiaj, z tej perspektywy lat i gazet, które wtedy wyszły, myślę, że udało mi się na 30% zachować niezależność, tego co bym chciał. Zadowolony z tego nie jestem.
Trzeba wyraźnie powiedzieć, bo to jest istotne, że w 1995 lub 1996 r. zostałem wybrany do Rady Miasta. I w zasadzie wtedy miałem już nie rozdwojenie a „roztrojenie” jaźni. Po pierwsze byłem dziennikarzem pracującym na etacie w gazetach zewnętrznych, czyli w „Super Nowościach”, „Kurierze Lubelskim” i kilku innych. Po drugie byłem radnym, a potem przy okazji w 1996 r. zostałem redaktorem naczelnym gazety samorządowej jako radny i to na dodatek radny postrzeganym z tego obozu władz, nie z opozycji. Taki miszmasz to była rzecz fatalna i w zasadzie trudna do pogodzenia(…)
5. Jaki był skład pierwszej redakcji, jak wyglądała praca nad zbieraniem i obrabianiem tekstów do poszczególnych numerów? Jaka była cena pisma?
Tak naprawdę oprócz mnie i pana Jana Machulaka w skład pierwszej redakcji nikt więcej nie wchodził. Powodem tego był brak tzw. etatów redakcyjnych – nie było czegoś takiego. Nie było redakcji sen sus stricte, jako osobny byt. My byliśmy jakby przyczepieni do Urzędu Miasta. Ja otrzymywałem dodatkowe pieniądze za redagowanie pisma. Pan Machulak był wtedy przyjęty do pracy wraz z komputerem z PFRON-u, czyli tak naprawdę komputer wzięty z PFRON-u na osobę niepełnosprawną pomógł panu Machulakowi dostać etat. Pan Machulak zajmował się składaniem poszczególnych numerów. Potem do jego obowiązków doszło zbieranie reklam. Nie jestem pewny czy w pierwszych numerach pojawiły się jakieś teksty pana Machulaka – chyba nie.
Nie da się też ukryć, że część materiałów, które były zamieszczane w gazecie pojawiały się również w tych gazetach regionalnych „Super Nowości”, itd., bo nie wszyscy wtedy kupowali te pisma, natomiast „Ziemia Janowska” była wówczas w cenie 1 zł i była to atrakcyjna cena. Od początku byłem przeciwny temu, aby gazetę rozdawać za darmo. Po pierwsze gazeta rozdawana za darmo w tamtych czasach nie jest wiarygodna. Dwa, przyzwyczajenie ludzi do czegoś za darmo jest bardzo niebezpieczne i złe. W tej chwili „Gazeta Janowska” jest rozdawana za darmo i przykro, że ona jest taka jaka jest. (…)
9. Jaka była tematyka zamieszczanych materiałów?
Teksty zamieszczane w „Ziemi Janowskiej” głównie opisywały wydarzenia, które miały miejsce na terenie powiatu. Nie mogę sobie przypomnieć, żebyśmy zamieszczali jakieś teksty spoza. Chyba nie było tego, ale do końca nie jestem pewien. (…) Ale generalnie najważniejsze było to, żeby gazeta była lokalna, żeby treści, które tam są dotyczyły tylko
i wyłącznie Janowa i okolic – powiatu. (…)
11. Kto finansował pismo? Czy redakcja miała jakieś dochody z reklam?
Mieliśmy dochody z reklam, których początkowo sami szukaliśmy. Potem ludzie sami zaczęli przychodzić z reklamami. Ale przede wszystkim pismo finansował Urząd Miasta. Tam mieliśmy swoją siedzibę i tam pismo było składane.
12. Jak czytelnicy odbierali pismo? Czy do redakcji przychodziły listy od czytelników?
Każda nowość, która pojawia się na rynku jest oceniana negatywnie i pozytywnie. Wiadomym było, że te dwa pisemka, które wychodziły na rynku muszą się jakoś odnieść do tego, ponieważ były one w tradycyjnej opozycji do ówczesnego burmistrza, więc uznały one „Ziemię Janowską” natychmiast za tubę propagandową Urzędu Miasta.
Mam wrażenie, że czytelnicy przyjęli pismo w miarę dobrze, ponieważ w naszej gazecie nie było na każdej stronie takiej nachalnej propagandy (…)
13. Czy „Ziemia Janowska” w ciągu lat wydawania 1996-1999 została zauważona przez inne pisma lokalne, regionalne?
Wzmianki o piśmie były. „Ziemia Janowska” była cytowana w gazetach tych, które wychodziły w Lublinie, Rzeszowie, Tarnobrzegu. Poza tym gazetę wysyłaliśmy na różnego rodzaju konkursy. Nie udało nam się zdobyć jakiejś nagrody, ale byliśmy aktywni jeżeli chodzi o uczestnictwo. „Ziemia Janowska” była znana. Ja pisałem już wtedy w tych gazetach regionalnych, tak więc kojarzono mnie z tym. Ale muszę też powiedzieć, że to przeszkadzało, bo łata dziennikarza samorządowego, zależnego od burmistrza jest najgorszym co można sobie przyszyć i to jeszcze przez długi, długi czas potem przeszkadzało mi, bo zawsze ktoś mi mówił „bo ty byłeś samorządowym dziennikarzem, to co ty możesz wiedzieć
o niezależności”. Z tym, że nikt wtedy nie pamiętał, że ja już wcześniej dużo pisałem i to dość długo w „Nowinach”, „Dzienniku Lubelskim”. Ja nie zaczynałem dziennikarskiej kariery jako redaktor „Ziemi Janowskiej”, tylko przeszedłem z pewnych gazet tutaj, a potem wróciłem do tych gazet, co było naturalną koleją rzeczy.
Po zamknięci „Ziemi Janowskiej” odciąłem się całkowicie i już się nie udzielałem, ponieważ nabrałem obrzydzenia, totalnego obrzydzenia do prasy samorządowych. Brak wiary w możliwość zachowania jakiejkolwiek niezależności i powiedzmy własnego punktu widzenia w gazetach samorządowych, wtedy mnie utwierdziło w przekonaniu, że to nie ma sensu. I niestety tkwię w tym do dzisiaj i to co się dzieje, nie tylko z „Gazetą Janowską”, ale z innymi pismami samorządowymi, które czytuję. I zawsze jak gdzieś jestem szukam gazety samorządowej. Tylko, że To, nie jest dziennikarstwem.
14. Dlaczego doszło do upadku pisma?
Ja nie wiem czy to był upadek. W roku 1998 r. były wybory samorządowe. Tak jak już mówiłem byliśmy związani z Urzędem Miasta. Rada i burmistrz byli decydentami o tym czy gazeta ma wychodzić czy nie. Wiadomo, że w każdych wyborach, w każdej kampanii wyborczej lokalne pismo ma ogromną siłę rażenia. I tutaj jak mówiłem wcześniej to „roztrojenie” jaźni – jak być niezależnym, jednocześnie podporządkowanym i całkowicie jeszcze niezwiązanym, a jednocześnie gdzieś tam umocowanym – niestety pojawiło się przed wyborami samorządowymi. O dziwno przez ten okres udało się niektórych ludzi, z kręgu powiedzmy opozycji do ówczesnej władzy, przekonać do tego, że gazeta jest rzeczywiście w miarę niezależna. Jednocześnie był problem, bo każda władza ma niestety pewne ciągoty związane z chęcią wykorzystania swojego pisma, tytuły finansowanego przez siebie, do swoich własnych celów. Więc kiedy rozpoczęła się kampania my z panem Machulakiem zastanawialiśmy się jak rozegrać sprawę powiedzmy reklam, teksów zamieszczanych pod kątem spraw wyborczych. Był wtedy, i tu nie ma co ukrywać, ze strony burmistrza i urzędu nacisk do zamieszczenia jakiś tam tekstów związanych z wyborami.
Istotne jest, że wymyśliliśmy z panem Machulakiem, że każdy kto chce zamieścić jakąś reklamę wyborczą ma za to płacić, i to nie były małe pieniądze, żeby zniechęcić wszystkich. Natomiast dostaliśmy z urzędu jakąś taką wrzutę, że „panowie puszczacie to”. Ja powiedziałem wtedy nie – albo na zasadach takich jak wszyscy, albo nie. I chyba wtedy zapadła decyzja, że „Ziemia Janowska” przestanie wychodzić. Ja nie pamiętam dokładnie tego, ale był ten moment: wybory, próba zachowania tej niezależności, a potem jakieś naciski, twarde nie i koniec.
15. Co zmieniłby Pan z perspektywy tych wszystkich lat, jeśli miałby Pan szansę założenia nowego pisma?
Na pewno nie poszedłbym na to, żeby gazeta była finansowana i zależna od samorządu – to jest raz. (…) Na pewno byłaby bardziej kontrowersyjna. Na pewno byłaby bardziej szybsza informacyjnie. Na pewno nie byłaby miesięcznikiem, myślę, że tygodnik o mniejszej objętości tutaj miałby rację bytu. No i na pewno nie byłaby to gazeta gdzie pewne tematy się omija.
I to jest puenta. Dziękuję za rozmowę.
Ja również dziękuję.