Czy wisi nad nami cień katastrofy atomowej w Czarnobylu, zmądrzeliśmy, czy może nie wszystko nam mówią? Troska czy temat zastępczy?
Coś niebywałego! Minister Zdrowia zajął się profilaktyką zdrowia społecznego w zakresie ochrony ludności przed skażeniem radiologicznym w przypadku wystąpienia sytuacji kryzysowych, stanów nadzwyczajnych, zagrożenia bezpieczeństwa państwa i w czasie wojny. Do jednostek administracji samorządowej trafiło pismo z Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego w tej sprawie. Chodzi o dystrybucję w razie potrzeby tabletek jodku potasu, które mają chronić przed skutkami skażeń jądrowych. Widać, że otoczenie Pana Ministra uważnie śledzi kalendarz różnych rocznic, bo rekomendacje w tej sprawie pojawiły się okolicach Dni Czarnobyla. Młodszym czytelnikom przypomnę, że 26.04.1986 roku niespodziewanie „popsuła się” elektrownia atomowa w Czarnobylu na Ukrainie, w ówczesnym Związku Radzieckim. Popsuła się tak mocno, że nie tylko pociągnęła za sobą ofiary śmiertelne, ale trzeba było ewakuować z miasta i okolic ponad 350 tysięcy ludzi. Panowała wtedy moda, że jak się coś dzieje złego to się o tym nie mówi. Radioaktywne chmury latały sobie po Europie, ale zwykli ludzie nie mieli pojęcia co im grozi. Trzeba przyznać, że sprawujący wówczas władzę w Polsce zachowali się bardzo odważnie. Przełamano radziecką blokadę informacyjną i zaczęto masowo podawać, szczególnie dzieciom i młodzieży, płyn Lugola, który miał zapobiec przyszłym chorobom popromiennym. Tabletek jodowych, o które teraz zatroszczył się Pan Minister, nie było. Zresztą płyn też szybko się skończył więc podawano jodynę rozcieńczoną wodą. Pomagało, ale raczej na oczyszczenie żołądków.
Dzisiaj, dzięki Ministrowi Bartoszowi Arłukowiczowi nic nam niestraszne. Tabletki są podobno dla wszystkich. Pod urzędowym przymusem będą je również przyjmować matki do 16 roku życia. Otrzymają aż cztery tabletki, co daje 100 mg jodu. Ministerstwo przewidziało też ile tabletek mają połknąć noworodki i niemowlęta, dzieci do i po szóstym roku życia, młodzież i tak dalej. A swoją drogą ciekawe, jakim zapasem jodowych tabletek dysponujemy w Janowie, bo ich dystrybucją w razie potrzeby mają się zająć obok placówek służby zdrowia również apteki, szkoły i przedszkola. Ciekawe również, czy w miejskich szkołach i przedszkolach są przeszkolone w tej kwestii osoby. O ile mi wiadomo, po wieloletnich reformach w oświacie i służbie zdrowia, te dwa resorty wzięły ze sobą rozwód bez orzekania o winie. Dzieci zostały same sobie. Zresztą po co utrzymywać szkolne gabinety, skoro pan minister Arłukowicz podobno już osiągnął sukces w likwidowaniu kolejek do lekarzy. A jak pamiętam z jego wizyty w Janowie, kiedy był jeszcze w SLD, a nie ministrem z PO, na wszystko miał gotowe rozwiązania. Niewiele z tego wyszło, chociaż sprawa tabletek z jodem jest załatwiona. Przynajmniej na papierze. Oby tylko nie trzeba było ich zażywać z powodu jakiejś kolejnej katastrofy, o której nie będą chcieli nam powiedzieć.
zn
fot. Jod od Ministra. DWIE TABLETKI!