Nie dość, że jako Państwo mamy kłopot z budową autostrad o podstawowym standardzie, to głównym problemem są drogi i dróżki gminne, którymi porusza się większość obywateli naszego mini-mocarstwa. Kilka dni temu dostałem nowy sygnał od jednego z właścicieli janowskich posesji gospodarczych, że droga dojazdowo-dostawcza do części magazynowej sklepu, który tam stoi wygląda jak z epoki „Nocy i Dni” lub „Krzyżaków”. Tych od Dąbrowskiej i Sienkiewicza.
Pojechałem. Było ciepło i sucho. Drożyna raczej równa i przejezdna, ale po większym deszczu…? Tyle, że w zimie podjeżdżają tam ciężarówki z zaopatrzeniem i z dróżki robi się przykre bajorko. Zresztą kiedy w lecie pada, też nie jest lepiej.
Wiem, że wszystkiego nie da się zrobić nawet siedemdziesiąt lat po wojnie. Tyle, że przy takim myśleniu to prądu również nie powinno jeszcze w Polsce być (zresztą z tym również mamy mały problem), a samochody powinny jeździć na węgiel drzewny.
A może to nie jest droga, tylko działka drogowa, plac manewrowy, nieużytki miejskie lub cokolwiek innego co nie pozwala na właściwe załatwienie problemu. Może to i dobrze. W końcu są inne tzw. markety, które odpowiednie dojazdy zrobiły sobie same.
Gdzie to jest? Zgadnijcie. Przy dróżce są też posesje mieszkalne. Tylko kto odważy się poprosić o więcej niż trochę żwiru dla utwardzenia nawierzchni?
zn
PS. Ciąg dalszy w podobnej sprawie. Panowie! Spokojnie! Nie zamierzam startować w wyborach na radnego z Przyborowia i Zofianki. Ale chodnika i oświetlenia przy przejazdowej ulicy i Dzielnicy nie odpuszczę. MAMY DO TEGO PRAWO. A pomijanie przez wiele lat naszych minimalnych oczekiwań jest po prostu lekceważeniem ludzi. Nawet najpiękniejszy uśmiech i „ mowa ciała” wypielęgnowanych dłoni tego nie zmieni.