W najprostszym tłumaczeniu ten starobiblijny zapis można odczytać jako – policzone, zważone, rozdzielone. Mniej więcej tak jak najbliższe wybory samorządowe. O ile w starożytnym Babilonie nikt nie wiedział, kto jest autorem napisu, który pozostawiła tajemnicza ręka na ścianie pałacu władcy Baltazara, to z wyborami jest o wiele prościej. Oczywiście, przede wszystkim chodzi o wybory do Rady Miasta i na stanowisko burmistrza. Powiat to trochę inna bajka, chociaż politycznie i wyborczo ściśle powiązana z gminą. Przejrzałem sobie z ciekawości listę zarejestrowanych Komitetów Wyborczych związanych z Janowem. Jak na tej wielkości miasto jest ich całkiem sporo. Trzeba mieć jednak nadzieję, że ilość dorównuje merytorycznej jakości. Tyle, że to okaże się dopiero po skompletowaniu nowej Rady. I może to być ciekawe doświadczenie.
Nie będzie natomiast zaskoczenia, jeżeli chodzi o to kto zasiądzie na stołku burmistrza. Oczywiście w swoim Kociogrodzie będzie to „Laluś”. A w Janowie Krzysztof Kołtyś. Okazuje się, iż obaj nie mają przeciwników. Po prostu są najlepsi i niepokonani. O ile „Laluś” od początku był samotnym liderem, to obok KK nieśmiało kiełkowały dwie potencjalne kandydatury. Sławomir Dworak i/lub Ryszard Majkowski mogli nam dostarczyć trochę rozrywki stając na wyborczym ringu z obecnym burmistrzem. Mogli, ale już tego nie zrobią. Swoje walki oddali walkowerem. Mówiąc wprost, zanim zaczęli cokolwiek robić, zrezygnowali z ubiegania się o to stanowisko. Trudno oceniać motywy ich decyzji. Zapewne zrobią to zdegustowani wyborcy, którzy oba te nazwiska będą pewnie mogli znaleźć na listach do gminy lub powiatu. Szczególnie ucieczka Majkowskiego bez podjęcia obiecywanej próby sprawdzenia swoich sił może nie wszystkim się podobać. I zamiast otrzymać jakiś mandat na kolejną kadencję może on znaleźć się na politycznym marginesie. Przekonamy się już niedługo. Trzeci kandydat, który wykazywał zainteresowanie gminną polityką jest tak zdumiony i zniesmaczony jej stroną praktyczną, że postanowił wstąpić raczej do klasztoru niż do komitetu wyborczego. Współczuję.
No i tutaj wypada pogratulować burmistrzowi Krzysztofowi Kołtysiowi, który swoim zdecydowaniem, wiedzą, kompetencjami i zniewalającym uśmiechem znokautował wszystkich potencjalnych kontrkandydatów. Nawet tych niewidzialnych. Wprawdzie w tym przypadku wybory będą tylko konieczną formalnością to jednak chcę przypomnieć, że o zadeklarowane oświetlenie i chodnik na Przyborowiu, będziemy walczyć bardziej skutecznie, niż inni o stanowisko burmistrza. A piszę to dlatego, żeby Pan Burmistrz sobie nie zapomniał!
Policzone? Oczywiście. Każdy kandydat. Potencjalna ilość głosów. Szanse na wygraną lub prawdopodobieństwo przegranej. Nic nie jest zostawione przypadkowi. Szczególnie, przez duże komitety partyjne. To już nie taki sam samorząd jak w pierwszej lub drugiej kadencji. To polityka, a Wy jesteście tylko koniecznym do niej dodatkiem.
Zważone? Po policzeniu następuje czas oceny stanu partyjnego posiadania, wymyślania obietnic i tworzenia cyrkowych koalicji. Aż w końcu wszystko jest…
Rozdzielone! Tak. Jeszcze zanim odbędą się w faktyczne wybory, zanim pójdziecie głosować, ci których głównym zajęciem jest walka o stołki już przymierzają potencjalne nazwiska do odpowiednich stanowisk. Potem ewentualnie mała korekta i cztery lata z głowy.
Za kilka dni będziemy znali wszystkich kandydatów na radnych. Będą kolorowe ulotki, troska o teraźniejszość i przyszłość miasta, przyrzeczenia, piękne słowa, a może nawet jakieś programy. A potem przyjdzie szara rzeczywistość, która uświadomi radnym jak niewiele od nich zależy i kto naprawdę rządzi. Jeżeli jeszcze nie wiecie, popatrzcie na zdjęcie obok. Niestety, tabliczkę z napisem „Alternatywy Zero” ktoś mi podprowadził.
zn