Wiecie jak w Anglii hoduje się trawniki? Bardzo prosto. Trzeba zasiać trawę, potem ją kosić i podlewać. Tak mniej więcej sto lat. Wtedy będzie „angielska”. Chodniki i przejścia robi się jeszcze łatwiej. Wystarczy przez 20 lat obserwować gdzie ludzie depczą trawnik, skąd i dokąd wiedzie ścieżka, a potem wytyczyć przejście. Proste. I trawa nie ucierpi i ludzie będą zadowoleni. Kosztuje mniej niż położenie kostki na chodniku, którego nikt nie używa bo akurat jakiś urzędnik stwierdził, że będzie wygodniej tak jak on wymyślił.
Czemu o tym piszę? Bo nie lubię targowych czwartków. Omijam wtedy z daleka teren janowskiego bazaru, ale z konieczności musiałem dzisiaj przejechać ulicą Wojska Polskiego ok. 9.00 rano. Horror! Ruch jak w stolicy na Marszałkowskiej w godzinach szczytu. Samochody jadą w te i wewte, rowerzyści mają gdzieś przepisy ruchu drogowego, a piesi zachowują się jak ogarnięci jakąś misją. Skoro tutaj przybyli, to wszystko należy do nich. Mogą łazić przez drogę w każdym dowolnym miejscu. Ale to nic. Jak świat światem targi były i będą. Tylko dlaczego w parku Misztalec – jak nazwali to miejsce specjaliści z urzędu – jest parking? W każdy czwartek bez żadnej krępacji parkują tam miejscowi i przyjezdni targowiczanie. Rozjeżdżają trawę, robią nowe ciągi komunikacyjne (jak w Anglii? – aut.) i dewastują otoczenie zbiornika wodnego. Wystarczy zapytać tamtejsze kaczki co o tym myślą? A wszystko to za przyzwoleniem naszej władzy miejskiej, czyli Rady i burmistrza. Ja rozumiem, że targ gdzieś musi być. Poprzednia lokalizacja była fatalna. Ale urzędowe przyzwolenie na rozjeżdżanie Misztalca w każdy czwartek wydaje się przesadą. Przecież miasto czyli my wszyscy płacimy za utrzymanie tam zieleni. Nieważne ile, ważne, żeby było ładnie.
Może trzeba tak jak w Anglii pójść na skróty i posłuchać ludzi. Skoro tam wybierają miejsce na postój, to zróbmy im parking. Taki prawdziwy, solidny, z ulubionej kostki cementowej. Może być kolorowy. Ale ze szlabanem, budką i inkasentem pobierającym opłatę. Miasto zarobi, powstanie nowe miejsce pracy z pomocą powiatowego PUP i da się ocenić ekologiczną świadomość naszych mieszkańców. Propozycję można poddać pod lokalne referendum.
zn