Byłem, a właściwie byliśmy z ogromną jak na Janów liczbą młodych i starszych ludzi w kinie na filmie „Kler”. To ten, ostatnio najbardziej politycznie reklamowany produkt reżysera Wojtka Smarzowskiego. Od jego ogólnopolskiej premiery minęło już sporo czasu. Mógł do nas trafić wcześniej, ale nieoficjalnie wiem, że były ku temu przeszkody. Na przykład wybory samorządowe, presja miejscowych księży i stanowisko części naszej władzy. To żenada zabraniać czegoś, czego się jeszcze nie widziało. Wiem, że dyrekcja domu kultury poszła wcześniej na ustępstwa z terminem projekcji. Ale jej nie odwołała. Łukasz! Szacun. Mogłeś ulec, ale w końcu jesteś doświadczonym dyrektorem i wiesz, że kasa jest kasa. Tym bardziej, że zgodnie z przewidywaniami ludzie walą do kina jak za komuny. Dlaczego? Może właśnie wstają z kolan? A może pojawiło się w końcu coś nowego o czym nie mieli pojęcia, albo nie chcieli o tym słyszeć? Ale to szczegół. Przyszli. Zobaczyli. Czy wyciągną wnioski? To w janowskim środowisku zdominowanym przez ludzi wierzących na pokaz może być przełom. A tak fajnie by było, żeby na pierwszym seansie „Kleru” zjawił się któryś z proboszczów. Jak normalny widz usiadł w wykupionym miejscu na sali, obejrzał film, a potem ewentualnie pogadał z ludźmi, gdyby chcieli. To nic nie kosztuje. No, oprócz biletu. Ale nic takiego się nie stało. I dlatego te tłumy, które poszły na projekcję będą się zastanawiać co w filmie było prawdziwe, a co nie. Dlaczego Smarzowski wzbudza takie emocje? Jaki jest prawdziwy obraz polskiego Kościoła i księży? Również w tych parafiach, które znają. Całkiem niedawno był problem z byłym janowskim księdzem z pobliskiej Lipy, którego większość uczęszczających na msze zna lub pamięta. To też warto by oficjalnie wyjaśnić w kontekście tego co można było zobaczyć na ekranie.
Mnie akurat film się podobał, ale niewiele poruszył. Z racji swojego zawodu widziałem, słyszałem i „dotykałem” bardziej bulwersujących i drastycznych spraw związanych z tzw. klerem. Nie wkładam wszystkich do jednego worka. Jak wszędzie są ludzie źli i dobrzy. Na szczęście seans miałem bardzo udany.
zn