Wygląda na to, że jestem kompletnym ignorantem w dziedzinie nowoczesnych technologii, który nie tylko nie rozumie tego co się do niego po polsku mówi, ale nie potrafi też odczytać najprostszych nano-komunikatów. Pocieszenie w tym, że chyba nie jestem jedyny.
Byłem obecny ciałem na otwarciu Nano-wystawy zorganizowanej przez nasze Muzeum Regionalne we współpracy z Uniwersytetem Jagiellońskim w Domu Nauczyciela, czyli Tymczasowej Siedzibie tej szanownej instytucji. Oczywiście myślę o Muzeum, a nie o UJ-ocie. Ciało było przez cały czas, ale część ducha uleciała już na wstępie kiedy zobaczyłem ekspozycję. Reszta mojego słabego jestestwa odpłynęła w niebyt podczas omawiania wystawy przez przedstawiciela UJ. Niby mówił po polsku, a nic nie rozumiałem. Żeby nie wyjść na kompletnego idiotę wytłumaczyłem sobie, że jako nikomu niepotrzebny humanista mam do tego prawo, a takich jak ja jest na sali pewnie więcej. Mimo to z zazdrością patrzyłem jak kultowy społecznik, regionalista, przewodnik, narciarz i człowiek wielu innych dokonań, Pan Antoni Sydor rozmawia sobie o nano-technologii z człowiekiem od wystawy, a ten go z zaciekawieniem słucha. Ja z całej ekspozycji znam tylko kevlar, i to z wojskowej strony – hełmy wojskowe, kamizelki kuloodporne i tego typu produkty. Przepraszam, było na wystawie wspomniane coś o srebrze i złocie koloidalnym. Słowa tak po prawdzie nie znam, ale pamiętam, że Gdańska Srebrna i Gdańska Złota w małych, pękatych butelkach miały swój smak i moc. Chyba znowu zacznę ich szukać. Szkoda, że na wernisażu wystawy były nieobecne.
zn