Nawet trudno ocenić, czy to jest ważne. Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej sprawa wyszła oficjalnie od Radnych więc się tym zainteresowałem. Fontanna. Że nie sika jak należy. Jedna? A inne? Ile ich jest w Janowie? Zależy, kto jak i gdzie liczy? Na razie codziennie można oglądać dwie, albo trzy. Ta, podobno najprawdziwsza, jest przy parku z wronami, ogólniakiem i domem kultury. Przedstawia sylwetki dwojga dzieci z plecakami pełnymi wiedzy. Druga, przy Naturalnym ZOOM-bie Matury, i tryska kiedy trzeba żeby to robiła. A trzecia tam, gdzie podobno jest, a jej nie ma. W Rynku. Jeden z rajców miejskich w ramach czepiania się Burmistrza o byle co, zapytał dlaczego nie sika jak powinna, i że to nieładnie. No i Pan Burmistrz podszedł do sprawy poważnie, jak zwykle bardzo odpowiedzialnie i przyszłościowo. Też mu się od razu nie spodobało, że fontanna nie sika według wzoru innych, i obiecał, że coś z tym zrobi. W miarę szybko. Podczas przyszłej i koniecznej REWITALIZACJI starego Rynku. To magiczne słowo na R, jest oprócz RESTRUKTURYZACJI kolejnym wytrychem polskiej demokracji językowej. Tak nazywa się w różnych językach coś, co przedtem miało normalne i zwyczajowo zrozumiałe określenie. Na przykład restrukturyzacja była po prostu zwykłą naprawą czegoś co popsuto w wyniku złego zarządzania, a rewitalizacja, z łaciny „re vita”, to przywrócenie, do życia, teraźniejszości, czegoś w formie pierwotnej, początkowej, często odtworzeniowo-historycznej. Tymczasem teraz, restrukturyzacja to proces udający reanimację trupa, a rewitalizacja jest budową całkiem czegoś nowego żeby było ładniej, lepiej, inaczej lub pomnikowo – patriotycznej. Gdyby tzw. teoria rewitalizacji miała być prawdziwa, to fontanny nie trzeba byłoby poprawiać, bo nigdy by jej tam nie było. Ale drzewka owszem. Znowu do posadzenia. Tak więc lansowana na nowo REWITALIZACJA Rynku, to kolejny, drogi pomysł na zmianę prawdziwego wizerunku miasta na nowy „brukowiec” z kostką o innym kolorze i sceną na imprezy zamiast miejsc pracy. Czyli inaczej niż w reszcie rozwiniętej Europy, gdzie tego typu eksperymenty mają już dawno za sobą.
Burmistrz obiecał też przy okazji „rewitalizację” fontanny w Rynku i chyba… się pospieszył. Według opinii fachowców od architektury krajobrazu w Rynku nie ma fontanny, a jedynie tak zwane „ciurkadełko” z wodą lejącą się tak jak to jest w typowym „ciurkadełku”. Powoli. W branży występuje też określenie „rzygacz”, czyli płaskorzeźba twarzy kogoś (np. sławnego człowieka, opozycjonisty, lwa, kota, anioła lub diabła, itd.) podłączona do wody lecącej z ust lub oczu w formie łez. Działa nawet w zimie. Tego jeszcze u siebie nie mamy, bo zapewne trudno jest wybrać twarz kandydata na „ Rzygacza”. Ale damy radę.
Panie Burmistrzu! Niech Pan nie składa obietnicy zamiany „ciurkadełka” na kolejną fontannę. Niech Pan nie bierze tego na siebie. Ta przy „Kościuszce” wystarczy. Zastanówmy się raczej czy nie warto zrobić prawdziwego janowskiego „Rzygacza”, który wciąż coś wymyśla, ale pożytek z tego niewielki? Jest takie łacińskie przysłowie pasujące do tej naszej małej rzeczywistości – „Najpierw żyć, potem filozofować” (primum vivere, deinde philosophari).
zn