Pierwszą sesję Rada Miasta mamy za sobą. Szału nie było, co dało się obserwować na żywo ponieważ obrady były transmitowane przez internet. I tak ma być za każdym razem bo obywatele wyborcy powinni wiedzieć co się dzieje w ich małej Ojczyźnie. Oczywiście jak to w Polsce zwykle bywa nie wszystko zagrało tak jak należy. Oglądający tylko widzieli, ale nie słyszeli co nowi wybrańcy mówią, bo albo technika zawiodła albo czynnik ludziki. Albo to i to jednocześnie. Dlatego dobrze, że poszedłem tam osobiście i jak niewierny Tomasz sam wszystkiego musiałem dotknąć i wysłuchać. Niestety, nie było za bardzo czego słuchać ani dotykać, więc przewiduję, że przez następne pięć będzie tak jak zawsze. Czyli mdło i nudno. Chyba, że…
Przewodniczącą Rady została Krystyna Ćwiek. Nauczycielka. O tej grupie zawodowej mam swoje zdanie. Kontrkandydatem był Krzysztof Kurasiewicz. Taka quasi-opozycja. Dostał tylko 3 głosy. Pani Krystyna 12. Myślę, że będzie dobrą Przewodniczą. Jej zastępca, Henryk Jarosz, to klasa sama w sobie. Chyba, że dał się kupić, a tego mogę nie znieść, ponieważ niesformalizowany Klub Sierżanta jeszcze nie został rozwiązany. Zresztą, czy Heńka można kupić? Nie sądzę. Ale wróćmy do Przewodniczącej. Ma wszystkie zalety aby poprowadzić Radę. I niekoniecznie być tylko uzupełnieniem burmistrza Krzysztofa Kołtysia, który najwyraźniej chce przestrzegać parytetu o męsko-damskim podziale władzy. Jego sprawa. Może jest feministą. Jeżeli będzie trzeba poznam go z moją koleżanką, która feminizm w takim wydaniu ma głęboko i daleko. Jestem pewien, że mu wiele rzeczy wytłumaczy. A przede wszystkim to, że akurat Ta Pani Przewodnicząca Rady nie da się prowadzić na jego pasku i będzie mieć swoje zdanie. I oby tak było.
zn