Najpierw do tej Pani/Pana?!, która/y czasem pisze. Wysokie temperatury wcale nie przeszkadzają mi w logicznym myśleniu. Wręcz odwrotnie. Lubię „gorące” klimaty! Mam to jeszcze z dłuższego pobytu na pustyni Negev. To w Ziemi Świętej. Bezpartyjnej.
Ale nie o tym teraz. Wprawdzie ostatnia sesja RM była nudna, to jeden z jej epizodów zasługuje na opowiedzenie. Socjologia i psychologia lokalnej polityki w pełnym wydaniu. Dać ludziom (wyborcom) to czego oczekują, a potem się zobaczy. Słynne powiedzenie Wałęsy „jestem za a nawet przeciw” zostało wykorzystane w perfekcyjny sposób. Gratulacje. I że też takie talenty marnują się w takim małym miasteczku a nie błyszczą na Wiejskiej. Tej warszawskiej.
Na sesji zjawiła się grupa zdeterminowanych osób zaniepokojonych o przyszłość swoich posesji i działek w związku z nowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego czy jak to się to tam nazywa. Chodziło o budowę kawałka łącznika drogowego blisko ich domów i cmentarza oraz plan umiejscowienia części infrastruktury energetycznej na działkach wzdłuż drogi na Frampol. Mieli zamiar bronić swoich praw do upadłego. Ale nie było potrzeby. Zostali zaskoczeni „polityką miłości” i ogromem zrozumienia ich problemów. Sam burmistrz Krzysztof Kołtyś uznał, że społeczne obawy są na tyle uzasadnione iż realizację dalekosiężnych planów rozwoju janowskiej metropolii można jeszcze odłożyć w czasie. Uchwały nie podjęto, co wzbudziło powszechny aplauz i wdzięczność zainteresowanych sprawą gości na sesji. – Dziękujemy, Panie Burmistrzu – usłyszałem ze zdumieniem, jakby to od Pana Krzysztofa zależało ich dalsze życie. Kolejny mit o samorządności sięgnął bruku. Przecież, za ewentualne zmiany w Planie wszyscy zapłacimy. Przegrany jak zwykle okazał się wiceprzewodniczący Rady Ryszard Majkowski, który zaproponował, żeby całą sprawę wyjaśnili drogowcy z powiatu, a goście bardziej uważnie słuchali tego co się mówi. Nie wyszło, więc żeby nie było zdziwienia kiedy temat powróci.
No i jeszcze jedna kwestia, która wzbudziła we mnie dość przykre refleksje. Jeden z radnych uprzejmie zapytał, czy może uprzejmie zapytać o to co uprzejmie zapytali jego znajomi strażacy. Czy Pan Burmistrz ewentualnie może wyrazić uprzejmą zgodę na zakup kilkunastu litrów farby na pomalowanie dachu remizy? Ciekawe czy wyrazi?
A teraz refleksja. Ludzie! Radni Kochani! Czy Wam się epoki pomyliły. Nawet jak do PZPR-u szło się ze skargą lub prośbą to wysłuchali i coś tam załatwili. A Wy się pytacie, czy możecie się zapytać? To teraz podobno jest Wasza władza, która jest dla Was, a nie Wy dla niej. Nie musicie prosić i usłużnie dziękować. Wystarczy obiektywnie ocenić to co Wasi wybrańcy robią podobno w Waszym interesie. I macie prawo mówić, że coś się Wam nie podoba. Inaczej zamiast chodzenia z podniesioną głową, będziecie do końca życia kłaniać się przed urzędowymi szyldami i krawatami.
zn